Do Hali Gwardii lubię z rzadka wpaść na jedzenie. Znajduje się tu zrewitalizowana przestrzeń, a w niej kilkanaście niedużych lokalików, a właściwie szybkich barów i stoisk z potrawami z wielu stron świata. Strefa dla smakoszy, to jedzenie w Hali Gwardii, całe szeregi stołów i ławek, przy których można dobrze i tanio w spokoju zjeść. Jest stragan z tureckimi słodyczami, sklep z winami, kraftowe piwo oraz inne stoiska. Jak na targu!
Kilka razy do roku organizowane są tu atrakcyjne kiermasze. Sprzedawane są całkiem ładne rzeczy, a wiele z nich to dość często przyjemne dla oka rękodzieło lub wytwórczość ludowa i regionalna.
Odbywają się tu też nieduże imprezy kulturalne.
Na ogół panuje w Hali Gwardii nieco leniwa atmosfera ospałego przedpołudnia. Udziela się nastrój oddzielenia grubymi ceglanymi murami od zgiełku miasta. Izolowany świat, pozaprzestrzeń i podróż w czasie.
Zabytki przedwojennego handlu
Hala Gwardii i sąsiednia Hala Mirowska znane jako hale Mirowskie zostały zbudowane w latach 1899-1901. Zaprojektowali je architekci Bolesław Mikowski, Ludwik Panczakiewicz, Apoloniusz Nieniewski i Władysław Kozłowski. Przez bardzo długi czas były największymi obiektami handlowymi w Warszawie. Coś w rodzaju hipermarketów tamtych czasów. Zalety były niepodważalne, handel w halach Mirowskich przeniósł się pod dach, stragany i sklepy wynajmowali lokalni handlarze i handlowcy. Klienci mogli znaleźć tutaj artykuły spożywcze i przedmioty potrzebne w gospodarstwie domowym. Hala Mirowska pozostała centrum handlu spożywczego do dziś. Hala Gwardii z kolei przez pewien czas była zamknięta. Została odnowiona i ponownie otwarta 29 września 2017 roku.
Położona nieco w głębi Hala Gwardii bezpośrednio po drugiej wojnie światowej była wykorzystywana jako zajezdnia autobusowa. Następnie przejął ją klub sportowy Gwardia Warszawa, który otworzył we wnętrzach sekcję bokserską. Trenerem był tu legendarny Feliks "Papa" Stamm, którego niewielkie muzeum znajduje się dziś w obiekcie. Dba o nie fundacja założona przez prawnuczkę trenera Paulę Stamm.
To dzięki niemu bowiem w tej właśnie hali polscy pięściarze odnieśli historyczny sukces podczas mistrzostw Europy w boksie w 1953 roku. Historyczne zwycięstwo i słynnego trenera upamiętnia pomnik słynnego trenera pięściarzy Feliksa "Papy" Stamma, który stoi niedaleko. Zdobi park obok Hali Mirowskiej.
Warszawskie królestwo boksu
O upamiętnienie historii polskiego pięściarstwa i utrwalenie pamięci o Feliksie Stammie dba jego prawnuczka Paula i jej Fundacja im. Feliksa Stamma. Przy wsparciu fundacji w nowej Hali Gwardii powstała wystawa dawnej fotografii mistrzów i ikon boksu pod tytułem "Historia Polskiego Boksu".
W Hali Gwardii pojawił się ring olimpijski, na którym odbywają się aktywności bokserskie pod okiem mistrza olimpijskiego Jerzego Rybickiego. Odbyły się tam także gale boksu zawdowego, które przyciągnęły liczną publiczność.
Polacy bili "ruskich", ludzie szaleli
"Pomnik Feliksa Stamma powstał przede wszystkim dzięki uporowi jego prawnuczki. Przy okazji zebrała sporo cennych pamiątek po dziadku i jego wychowankach. Wszystko to znalazło się w małym pomieszczeniu przy wejściu do Hali Gwardii. Tyle, że muzeum jest zawsze zamknięte. Można coś zobaczyć jak się przyłoży czoło do brudnej szyby.
Hala Gwardii była jednym z tych miejsc w stolicy, które stały się symbolem sportowego sukcesu. Kiedy w roku 1953, dwa miesiące po śmierci Stalina, polscy pięściarze zdobywali tu pięć złotych medali mistrzostw Europy, bijąc po drodze "ruskich", ludzie szaleli z radości, na arenie sportowej publiczność śpiewała z dumą hymn narodowy.
Józef Hen znał przebieg każdej walki, a jedna z nich stała się dla niego inspiracją literacką. Maria Dąbrowska poświęciła mistrzostwom fragment w swoich dziennikach. Można założyć, że Miron Białoszewski z okna swojego domu przy Pozańskiej pozdrawiał polskich pięściarzy udających się z hotelu Polonia do Hali Gwardii pieszo, przez plac, na którym wznoszono Pałac Kultury i Nauki" - pisał 10-11 września 2022 roku na łamach "Plus Minus", dodatku do "Rzeczpospolitej" dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek.
"Tamci mistrzowie to Henryk Kukier, Zenon Stefaniuk, Józef Kruża, Leszek Drogosz i Zygmunt Chychła. To byli dla władzy »przodownicy pracy«, wyrabiający trzysta procent normy, a dla kibiców bohaterowie narodowi. Kto ich dzisiaj pamięta?
W Hali Gwardii - pełniącej po 100 latach - znów funkcje handlowe - pod dachem umieszczono wielkie portrety w stylu lat 50. następców tamtych mistrzów. Równie wielkich jak oni, bo medalistów olimpijskich. Są tam Jerzy Kulej, Józef Grudzień, Jan Szczepański, Tadeusz Walasek, Kazimierz Paździor..." - pisze Szczepłek.
"Spytałem właściciela sklepu z miodami, czy wie, kim są ci sportowcy na zdjęciach nad jego barem. Nie wiedział. Powiedziałem, że pracuje w miejscu, w którym podczas meczu koszykarzy Legia - Madryt siedział na trybunie Santiago Bernabeu. Nie zrobiło to na nim wrażenia.
Nie odpuszczałem. A tam parę metróœ dalej Paweł Skrzecz trenował Władymira Kliczkę, który walczył w barwach Gwardii, a potem zdobył mistrzostwo olimpijskie w Atlancie.
- A, Kliczko, ten mer Kijowa - powiedział z pewnością. - Nie, to jego brat" - wspominał Szczepłek w "Rzeczpospolitej".
Dawno temu w piwnej galaktyce
Dawno temu na tyłach Hali Gwardii funkcjonował nieduży bar z piwem. Barmanem był potężny facet, którego nie wiem dlaczego kojarzę z imieniem Mirek, ale głowy nie dam, że tak miał na imię. Człowiek ten był tak potężny, że dawnego typu beczki na piwo - nie te dzisiejsze kegi - tylko stare, poczciwe aluminiowe wycirusy, jedną ręką podnosił jak piórko, niezależnie od tego, czy były puste czy pełne.
Bar ten był mroczną wnęką otwartą w tylnej elewacji Hali Gwardii, kontuar był szeroką drewnianą deską, a w ofercie było - a jakże - polewane z kija klasyczne stare Królewskie stołeczne. Brało się kufel piwa i piło je na skrzynkach po warzywach ustawionych na sztorc. Co bardziej "aligancka" klientela - by nie wypchnąć kantów - raczyła się na stojąco. Było tam "po warsiaskiemu", ale wejście na tamtejszą orbitę gości z innych planet i światów nie budziło kontrowersji. W zasadzie można by tam kręcić "Gwiezdne Wojny", tak różnorodne towarzystwo spijało tam pianę.
Hala Gwardii. Jak dojechać?
Hala Gwardii stoi na Woli na tyłach Hali Mirowskiej przy ul. Plac Żelaznej Bramy 1, na tyłach al. Jana Pawła II. Właściwie obie hale są Mirowskie, ale utarło się, że ta od Jana Pawła II jest nią "bardziej". A ta druga to Hala Gwardii. Jak dojechać do Hali Gwardii?
Wysiadamy na przystanku tramwajowym, jadąc linią 17 lub 33. Dojazd do Hali Gwardii jest możliwy autobusem linii 160. Można dojechać też samochodem. Wtedy, jadąc od centrum, skręcamy autem w prawo w ulicę Plac Mirowski za halami. Tam, za targiem kwiatowym, szukamy miejsca do parkowania.
Jeśli są kłopoty z trafieniem, można kliknąć w Mapy Google.
W Hali Gwardii można dostać ładne rzeczy na jarmarkach bożonarodzeniowych. Na przykład bombki z Zielonki. Zobacz zdjęcia.
Rozpocznij dyskusję
Prześlij komentarz