Pokazywanie postów oznaczonych etykietą europa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą europa. Pokaż wszystkie posty
Festiwal muzyczny Neversea Festival w Konstancy na ogromnej plaży przy brzegu Morza Czarnego ma do zaoferowania jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Roztańczony tłum na kilka dni przejmuje ten wspaniały skrawek regionu Dobrudży , donośną muzykę słychać w całym mieście, które na ten czas tętni życiem przez całą dobę. W nocy dzieje się tu wtedy o wiele więcej niż w ciągu dnia. Słuchając koncertów można brodzić w ciepłych falach . Wielu fanów na kilka krótkich godzin kładzie się do snu wprost na piasku , by wieczorem wrócić i dalej zanurzać się, tym razem w muzyce . Jednak Neversea Festival 2025 zmienił miejsce na Bukareszt .
Będąc w czeskiej Pradze nie sposób odmówić sobie zjedzenia tradycyjnych knedlików . Jak się robi czeskie knedle? Z czego się robi knedliki? Z czym podać knedliki? Na czeskie knedliki przepis jest bardzo prosty. W rzeczy samej knedliki to rodzaj bułki przygotowywanej z ciasta, wyrabianego zwykle na bazie gotowanych ziemniaków ( bramborový knedlík ) lub mąki pszennej z dodatkiem drożdży ( houskový knedlík ), gotowanej w osolonej wodzie, a następnie pokrojonej na kromki, a serwowanej na gorąco, odgrzewanej na parze lub odsmażanej na maśle i podanej z mięsem obficie polanym sosem lub z gulaszem. Nieraz nie ma nawet surówki, za to wskazane jest lokalne piwo. Gdzie w Pradze zjeść knedliczki ? W centrum Pragi nie brakuje lokali, które serwują tradycyjne czeskie knedliczki (i kilka innych dań). My jednak wybraliśmy restaurację - nomen omen - " Lokál ". I bardzo dobrze, bo to świetny lokal, którego twórcą jest Tomáš Karpíšek .
Wejście do Doliny Białej Wody znajduje się po słowackiej stronie Łysej Polany, a cała dolina leży w słowackich Tatrach Wysokich . Tuż obok, za wodą, w górę prowadzi tłumny szlak do Morskiego Oka . Lecz tutaj nie ma prawie nikogo . Panuje cisza i całkowity spokój . Dzika natura puka tutaj wprost do serca.
Jednym z symboli Konstancy w Rumunii jest dawne kasyno zlokalizowane u stóp starego miasta przy bulwarze w okolicach portu w tym mieście. Od dwana jest ruiną , od lat w remoncie, który ma sprawić, że zabytek znów zalśni . Od lat 50. ubiegłego stulecia naprzeciwko funkcjonuje akwarium . Dawniej była w pawilonie restauracja , obsługująca gości kasyna . Komunizm nie toleruje kasyn i nie znosi wykwintnych lokali. A ryby? No cóż. Ryby głosu nie mają.
Rumunia kojarzyć się może w pierwszej kolejności z kwaśną zupą, nazywaną čorba . O dziwo, nawet latem je się tu chętnie... rosół . Nie brak tu wszelakiego mięsa gotowanego lub prażonego na ruszcie podawanego z jarzynami i sosami. Gulasz czy szaszłyk to tutejsza klasyka. Jeśli do tego dodamy sery , wywodzące się z tradycji wołoskiej, a podobne do tych z Podhala , mamy niemal komplet. Brakujący kawałek menu, to dania zawdzięczane bliskości Morza Czarnego i Dunaju . Tutaj, blisko delty jednej z największych rzek Europy, odpowiednim miejscem, by tych skarbów spróbować będzie nadmorska restauracja Cherhana Pontica w Mamai .
Przemysł winiarski w Rumunii wcale nie jest nieobecny , jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać. W rejonie Konstancy znajdują się winnice , których areał jest tak znaczny, że gdy się stanie pośrodku, sięgają wokół po horyzont . To niemalże bezkres winorośli bogatych w soczyste grona. Tradycje zaś mają tutaj długą historię, a miejscowy klimat, za którego wyjątkowość odpowiadają słońce i bliskość ciepłych wód Morza Czarnego , sprawia, że produkowane tu wina doskonale smakują .
Tropaeum Trajani to położony w Adamclisi, 60 kilometrów od rumuńskiego miasta Konstanca, gigantyczny rzymski pomnik , upamiętniający zwycięstwo Rzymian nad Dakami . Oznaka wiktorii cesarza Trajana . W XIX wieku ten symbol dominacji Cesarstwa Rzymskiego był już kompletną ruiną i tylko dzięki decyzji komunistycznych władz Rumunii w 1977 roku odrestaurowany monument został ponownie odłonięty .
Do cudownego źródła św. Andrzeja przy klasztorze pod jego wezwaniem w rumuńskiej osadzie Ion Corvin niedaleko miasta Konstanca przybywają pątnicy z całego świata. Zwabieni legendą tego miejsca, spieszą, by nabrać do butelki wodę, zwilżyć nią skronie i ugasić pragnienie . Wierzą, że błogosławiona krynica złagodzi troski, uśmierzy ból, wyleczy z dolegliwości . W tym cichym, spokojnym miejscu o przejmującej atmosferze, ludzie szukają odpowiedzi na nurtujące ich pytania i leku na doczesne bolączki .
Greckokatolicki kościół w Konstancy nie ma w sobie niemal nic monumentalnego. Może prócz prowadzących do niego schodów, których mogłaby pozazdrościć niejedna świątynia . Za to wnętrze emanuje spokojem i metafizyczną tajemnicą . Panujący zaś w środku półmrok , wzmocniony aromatem świec, kadzidła i mirry, wyzwala chęć modlitwy , jakiejkolwiek, nawet tej skierowanej gdzieś ku bliżej nieokreślonej i niesformalizowanej, uniwersalnej sile wyższej .
Będąc w Konstancy, warto zanurzyć się w jej zakamarki, by znaleźć miejsca urzekające urodą, jak kościół św. Antoniego Padewskiego . Ten niesamowity w formie zabytek i Pomnik Historii zyskał za sprawą projektanta formę przeniesioną żywcem z okolic Mediolanu . Taki romański i włoski jednocześnie "cytat" architektoniczny świetnie się jednak wkomponował w Konstancę , choć nie pochodzi sprzed wielu wieków i jest relatywnie młody . Wariacja na temat architektury sakralnej jest dziś perełką, a jej surowe, ceglane mury oraz kaskada dachów dzwonnicy, nawy i prezbiterim wraz ze wszystkimi detalami , w tym charakterystyczną rozetą , zachwycają od pierwszego wejrzenia .
Konstanca to wspaniałe rumuńskie miasto nad Morzem Czarnym , którego historia sięga starożytności. Piękno jego zabytków uzupełniają murale , które pojawiają się na pustych ścianach dzięki inicjatywie władz miasta i fundacji zajmujących się sztuką uliczną . Oto jedno z tych dzieł, które skłania do refleksji nad środowiskiem naturalnym i jego przyszłością.
To jeden z najdziwnjejszych pomników , jakie widziałem. Twórca chciał przedstawić proces erozji dyktatury i zastępowania jej przez demokrację. Stąd też zapewne forma, która sprawia, że monument opowiada więcej , niż w pierwszej chwili można zrozumieć. To także jeden z przykładów tego, jak sztuka może być niezrozumiana , a szczegół - niewłaściwie odebrany.
Mamaja to morska miejscowość wypoczynkowa tuż obok miasta Konstanca nad Morzem Czarnym . Wakacje tutaj będą przypominać urlop na Florydzie , zwłaszcza z kolei gondolowej, która kursuje niemal wzdłuż całej promenady. Z jednej strony mamy piękne jezioro , na którym nie brakuje wodnych atrakcji , z drugiej cczarnomorską piaszczystą plażę szerokości stu metrów z licznymi muszelkami. W upalnym słońcu szumią ciepłe fale, a wokół... niemal nie ma ludzi . Jest pusto.
Pomnik Zwycięstwa w Konstancy wznosi się w Parku Ratuszowym w tym mieście. Miejsce jest niesamowite. To politycznie nacechowany pomnik zwycięstwa komunizmu nad faszyzmem , który jednak nabrał nowych znaczeń i dziś żyje swoim życiem, niemal nieobciążony ideologicznym przekazem z przeszłości. Brązowy monument dumnie oddaje hołd bohaterom , będąc dziś o wiele bardziej wielowymiarowym w przekazie. Wolna Rumunia znaczy już bowiem coś zupełnie innego, niż wtedy, gdy stawiano tę gigantyczną figurę z brązu .
Muzeum historyczno-archeologiczne w Konstancy nad Morzem Czarnym pokazuje jak niezwykły i stary to region. W starożytności znajdowały się tu rubieże Imperium Rzymskiego . Nic dziwnego, że tutejsi muzealnicy zgromadzili nie tylko całe zatrzęsienie bezcennych zabytków w stolicy regionu, ale mogą się także pochwalić fascynującymi obiektami , które badali (część w sporym oddaleniu od miasta), a które dziś są udostępnione zwiedzającym.
Muzeum Sztuki w Konstancy to insytucja, którą śmiało można porównywać do naszego Muzeum Narodowego . I to nawet tego stołecznego, choć skala jest nad Morzem Czarnym znacznie mniejsza. Mimo to w tym skromnym z pozoru gmachu znajdziemy cały przekrój rumuńskiego malarstwa . Zobaczymy rzeźby autorstwa najbardziej uznanych twórców, wreszcie znajdziemy tam próbkę sztuki współczesnej . Odbiorca z Polski od małego stawiany przed Matejkami, Kossakami, Gierymskimi, znajdzie tu podobne emocje i wrażliwość. Zobaczy jednak inne malarskie kadry, dostrzeże być może fragment dawnej Rumunii zamkniętej w złoconych ramach. I choć nie ma tu dzieł wielkich formatem, obrazy są nieduże, przestrzeń zaś ograniczona, to sztuka wciąż broni swej wielkości .
Muzeum Marynarki Rumuńskiej w Konstancy to według mnie najbardziej spektakularna placówka tego typu w mieście. Nic dziwnego, bo Dunaj i okolica jego ujścia do Morza Czarnego nadają od stuleci rytm całemu regionowi, a jego dobrobyt zależał przez wieki od kaprysów wody, którą próbowano okiełznać i możnowładców marzących o władzy nad pobliską deltą i ujściem drugiej co do długości rzeki Europy - w istocie handlową bramą do wnętrza kontynentu.
Symbolem rumuńskiej Konstancy jest pomnik, przedstawiający Wilczycę Kapitolińską i wyciągające ku niej ręce niemowlęta. Takich pomników powstało w Rumunii na przestrzeni lat co najmniej kilka, a mają one przypominać o dziedzictwie Cesarstwa Rzymskiego . Tradycja przynależności do Imperium wciąż jest tu pielęgnowana, jednak nie zapomina się i o waleczności Daków , którzy stawiali czoła Rzymianom . To dlatego tak wielka wagę przykłada się tu do licznych znalezisk archeologicznych , świadczących o historii tego obszaru i pomników takich jak podobizna wilczycy karmiącej bliźnięta Romulusa i Remusa , synów Marsa, założycieli Wiecznego Miasta .
Zamek Orawski jest niewątpliwie perłą Słowacji . Ta średniowieczna budowla wznosi się na stromej skale 112 metrów ponad lustrem rzeki Orawy , przepływającej u jego stóp. Ta znakomicie ufortyfikowana warownia ma niezwykle bogatą historię. Zamku nie oszczędziły nieszczęścia , był na przykład na zmianę w rękach polskich, siedmiogrodzkich i austriackich . Znajdowało się tam ciężkie więzienie dla zbójników tatrzańskich oraz jedno z pierwszych słowackich muzeów . A dziś to oszałamiający przykład średniowiecznej architektury obronnej przywrócony do stanu świetności .
Korčula ,wspaniałe miasto na wyspie o tej samej nazwie na Adriatyku, przyciąga turystów z całego świata . Nazywają je małym Dubrownikiem . Jednak, jak wiele podobnych, unikatowych skarbów na mapie świata, miasto zwraca się ku zamożniejszym. Wielu nie będzie stać na tutejszy obiad , tym bardziej w knajpie oznaczonej emblematami Michelin , gdzie wszystkie miejsca cały dzień czekają zarezerwowane na krótki wieczór z pasażerami wartych setki milionów jachtów , cumujących w tym celu u kamiennego nabrzeża. Nawet niektóre z tutejszych lodów, za których średnią porcję trzeba zapłacić siedem euro, będą poza zasięgiem rozsądnego śmiertelnika . Cieniste uliczki dają ułudę wytchnienia od straszliwego upału . Bezlitosne gorąco dociera do najbardziej zacienionych miejsc, zaś na ucieczkę do chłodniejszej katedry lub na wierzchołek jej dzwonnicy nie ma co liczyć , jeśli nie masz przy sobie trzech euro . Ironia polega na tym, że masowość podróży oznacza ich nieodwołalną komercjalizację . W...