05 maja 2024

Karkołomna wycieczka do Lovište. Brytyjski epizod wojenny

Lovište to niewielka wioska położona na samym końcu półwyspu Peljeszac (chor. Pelješac). Półwysep Peljeszac (lub - jak to często można usłyszeć - Półwysep Peljesacz), to skrawek Chorwacji, pokryty stromymi wzgórzami ułożonymi w wybitny łańcuch. W górze jest strefa alpejska, strzeliste, skaliste wierzchołki celują prosto w niebo. Między nimi są dostępne dla aut podniebne przełęcze, przez które można się dostać do takich miejsc jak Lovište. Strome zjazdy, eksponowane zbocza, a na końcu spokojna adriatycka zatoka, otwierająca się na morze.

Nerwowa wizyta przy brytyjskim napisie

Cieniste i stosunkowo chłodne miejsce w Lovište znajduje się po lewej stronie zatoki, gdzie na brukowanym kamieniami nabrzeżu znajduje się bar i kawiarnia Bolero. Jest to ulubione miejsce krytyka kulinarnego i dziennikarza Roberta Makłowicza, który po raz pierwszt był tam kilkadziesiąt lat temu. Jak twierdzi, od tamtej pory co roku zjawia się na nabrzeżu i spędza tam cały dzień, składając kolejne zamówienia, a w międzyczasie schładzając się w wodzie. Stoliki stoją blisko wody, we wnętrzu jest spory bar. Także pod ścianą są miejsca wystawione na delikatną bryzę, a na piętrach czekają miejsca do spania. W zatoce stoi na kotwicy sporo jachtów, a życie wieczorami kwitnie, bo knajp nie brakuje, wśród nich inna - ulubiona przez Roberta Makłowicza - konoba Barsa. Ale i Bolero ma dobre opinie. Rzeczywiście, kelner zjawia się błyskawicznie. Zbiera zamówienie, a po niedługim czasie wraca, uginając się pod tacą. Słońce nawet nie próbuje tutaj dotrzeć, promienie nie są w stanie przebić się przez gąszcz liści uzupełniony o parasole. Można więc tu w ciągu dnia spędzić miłą godzinę z dala od upału. Wieczorem to spokojne miejsce chronione przed wiatrem od morza. Turyści chwalą sobie okolicę i miasteczko, które rozbraja już samym wjazdem do niego. Schodzi się nad zatokę asfaltową uliczką, na samym dole znajdując zatokę i kotwicowisko.


Na ścianie kawiarni znajduje się wyryty w kamieniu napis "England". W 1943 roku angielski żołnierz wyzwalający Jugosławię miał wyryć go tutaj bagnetem. Próba wykonania zdjęcia napisu wywołała jednak niechętną reakcję właściciela. Choć to przy ulicy - co prawda bez nazwy - to, jego zdaniem, fotografować nie wolno. Dało się wywnioskować, że historia ta jest zbyt bolesna, a zainteresowanie turystów tylko sprawę pogarsza. Cóż, trudno z tym dyskutować.
Warto pamiętać, że na tym terenie w czasie drugiej wojny światowej funkcjonowało w miejscu Chorwacji okupowanej przez państwa osi marionetkowe Niepodległe Państwo Chorwackie rządzone przez ultranacjonalistyczny ruch ustaszy, którzy popierali rzeszę Niemiecką. Skrzydło militarne - Milicja Ustaszy kolaborująca z Niemcami i Włochami - zwalczało aktywną na Bałkanach jugosłowiańską partyzantkę. To w takich okolicznościach korpus aliancki, w tym Brytyjczycy i Amerykanie, musiał toczyć tutaj walki w czasie II wojny światowej. Być może nie przez przypadek żołnierz brytyjskiej Korony zaznaczył w tak wymowny sposób ten skrawek terenu i ten konkretny dom. Litery zachowały się po dziś dzień, a niepozorny napis wyryty w murze niezmiennie budzi ciekawość turystów.

Lovište w czasie drugiej wojny

Jako się rzekło charakterystycznym reliktem w Lovište jest napis "England" na ścianie kawiarni nad brzegiem zatoki. W swoim czasie o tym napisie można było sporo przeczytać w sieci, lecz obecnie wzmianek jest znacznie mniej. Można się jedynie domyślać, że komuś to wadzi i konsekwentnie zabiega o ich usunięcie. Dlaczego napis został w czasie wojny wyżłobiony bagnetem przez angielskiego żołnierza, który wyzwalał Dalmację? Czy rzeczywiście było to w 1943 roku?
W tym rejonie działo się sporo w czasie drugiej wojny światowej, gdy alianci zaczęli wyzwalać i Dalmację, i całe Bałkany. Źródła historyczne przytaczają co najmniej dwa istotne zdarzenia. Na przykład 30 czerwca 1944 r. o godzinie 19:00 amerykańskie kutry pościgowe do zwalczania okrętów podwodnych USS SC-522 i SC-638 opuściły port w Komižy o godzinie 19:00 w celu przeprowadzenia patrolu okolic Lovište na półwyspie Pelješac. O godz. 02:30 o świtaniu następnego dnia Amerykanie zniszczyli w zatoce w Lovište cztery małe statki wroga zacumowane przy brzegu. Jedna ze zniszczonych jednostek była niemiecką łodzią typu "Fol". Jednostki alianckie wróciły do Komižy o godzinie 07:00.


26 sierpnia 1944 r. wieczorem rozpoczęła się z kolei akcja alianckich sił szybkiego reagowania pod kryptonimem "Grandfather I". O zmroku siły te wyruszyły z wyspy Šćedro, udając się w stronę półwyspu Pelješac, gdzie lądowały na trzech plażach pomiędzy godziną 1:30 a 1:45. Lądowanie odbyło się na centralnej plaży Lovište oraz na dwóch plażach sąsiadujących z każdej strony - na północ i na południe od miejscowości. Z zajętych pozycji prowadzony był przez trzy brytyjskie baterie artylerii ostrzał niemieckiej baterii w Pupnat na sąsiedniej wyspie Korčula, pod gradem pocisków odpowiadającego ogniem wroga. Nie obyło się bez ofiar. Jeden z rannych, sierżant Joh Moore Sword zmarł następnego dnia i został pochowany na alianckim cmentarzu wojskowym w Milna. 27 sierpnia 1944 r. oddziały zostały wycofane z plaż na półwyspie do godziny 13:15 i powróciły na wyspę Vis. Jak widać, bywało tu bardzo gorąco, nie tylko z powodu upalnego słońca.

Operacja "Dziadek"

Wcześniej w sierpniu 1944 r. brytyjska Kwatera Główna Operacji Połączonych, której jednym z dowódców w czasie drugiej wojny światowej był znany skądinąd lord Louis Mountbatten, przeprowadziła w Lovište operację rozpoznawczą, mającą na celu przygotowanie wspomnianego wyżej lądowania w tej miejscowości. Jego skutki były niebagatelne, bo dzięki ostrzałowi baterii na Korczuli udało się we wrześniu 1944 r. zdobyć wyspę przy mizernym oporze niemieckim. 
W nocy z 9 na 10 sierpnia 1944 r. z wyspy Vis wypłynął aliancki kuter wojskowy, z którego łodzią przerzucoo na brzeg porucznika George'a Talbota oraz porucznika Evansa i jego sierżanta. Evans i jego podoficer spotkali się z partyzantami i zostali zabrani z powrotem kolejnej nocy. Tymczasem George Talbot przeprowadził operację rozpoznawczą, by sprawdzić możliwe miejsca desantu. Popływał na kilku plażach, aby sprawdzić głębokość, zwrócić uwagę na charakter plaży i wyjść z niej prowadzących oraz sprawdzić, czy mogą one być dostrzeżone przez niemieckie posterunki obserwacyjne i stanowiska artyleryjskie. Poszedł także do Loviśte, by sprawdzić tamtejsze pomosty, które zauważył na mapie. Gdy się szykował, jakaś kobieta narobiła hałasu, ostrzegając, że za rogiem Niemcy piją wino. Anglik uciekł, ale nic się nie wydarzyło. We wsi było jednak około 60 Niemców z mułami niosącymi w podwójnych jukach uzbrojenie i amunicję. Niemiecki patrol wylał pozostałe wino i zniszczył beczki, a następnie udał się w góry za wsią. Talbot położył się pod gołym niebem, posilając się racjami żywnościowymi. Zapisał też, że gdy głęboko utrudzony spał, jakieś zwierzę przegryzło chlebak i wyjadło część pozostałej żywności, a on nawet się nie przebudził. Następnie żołnierz sprawdził plaże w Dubie i zatokę Prizna na południe od Loviste.
Po drodze spotkał mężczyznę, który ucieszył się na jego widok i wyznał, że przez wiele lat poszukiwał złota w Australii, a dopiero na kilka lat przed wojną wrócił do kraju. Karmił on zwierzęta, które partyzanci zabierali potem łodzią. Mężczyzna przekazał informacje o liczebności i częstotliwości niemieckich patroli. Potem się rozstali. Później, nocą z 10 na 11 sierpnia, ośmioosobowy oddział przypłynął łodzią po Talbota. Lądowanie miało miejsce na plaży Luka na północ od Lovište. Talbot nadawał umówiony sygnał czerwonym światłem, by zostać zauważonym, a o 4 rano wszyscy byli już na wyspie Vis.


To nie koniec zwiadu, ledwie dwa dni później w nocy z 13 na 14 sierpnia 1944 r. George Talbot ponownie opuścił Vis i udał się do Lovište wraz z oficerem artylerii i grupą partyzantów na pokładzie brytyjskiego kutra motorowego typu B HMS ML 841. Podróż była trudna, bo w okolicy pojawiło się sporo niemieckich jednostek. 14 sierpnia o godzinie 15:30 partyzanci, którzy zorganizowali zasadzkę, rozpoczęli ostrzał niemieckiego patrolu. Spośród około 50 Niemców uciekło około ośmiu. Reszta zginęła lub została pojmana. Talbot udał się z oficerem artylerii do Mirci, ale po drodze wpadł pod kule partyzantów, którym się zdawało, że są oni zbiegłymi Niemcami. Na plaży kanonier stwierdził przydatność terenu do posadowienia baterii. Następnie na północnym wybrzeżu Brytyjczyk natknął się na partyzantów z niemieckimi jeńcami ustawionymi w szeregu. Partyzanci podjęli decyzję o ewakuacji Lovište z powodu obaw przed represjami Niemców za zasadzkę i atak na ich oddział. Chodziło o wywiezienie około 100 mieszkańców razem ze zwierzętami gospodarskimi. Dowódca brytyjskiego kutra motorowego, który przypłynął po oddział, zgodził się zabrać "wszystko co się da". Jednak w trakcie załadunku, gdy łódź przypominała już raczej Arkę Noego niż jednostkę królewskiej Royal Navy, nadeszło ostrzeżenie o zbliżających się niemieckich łodziach "E". Dlatego resztę mieszkańców pozostawiono na miejscu. Później zabrała ich inna łódź. Porucznik George Talbot miał później wspominać czas spędzony na półwyspie Pelješac jako "jeden z najprzyjemniejszych dni od dlugiego czasu". Był to rekonesans do operacji "Grandfather I"

Kiedy powstał napis "England"?

Czy zatem napis na restauracji pojawił się właśnie wtedy, 14 sierpnia 1944 r., a jego autorem jest George Talbot? Czy niechęć wobec zainteresowania tą historią może wynikać z konsekwencji ataku na niemiecki patrol niedaleko Lovište? Ciężko to ustalić. Jednak można się spodziewać, że Niemcy do końca wojny wykorzystali okazję do zemsty.


Dzięki operacji aliantów udało się we wrześniu 1944 r. zdobyć Korčulę. Niemcy oddali wyspę bez większego oporu. Z wojennych relacji wynika też, że w wielu okolicach Dalmacji okupanci przebywali w niewielkiej liczbie, traktując strome klify i wyniosłe, skaliste grzbiety, jak niezdobyte twierdze. Całe terytorium powojennej Jugosławii w tym także Chorwacji pod panowaniem Niepodległego Państwa Chorwackiego zostało wyzwolone do końca kwietnia 1945 r. Dokonaly tego głównie oddziały partyzanckie Josipa Broz Tito, późniejszego jugosłowiańskiego przywódcy.

Historia Lovište

Lovište nazywano w przeszłości także Lovišće, zresztą nadal niektórzy Chorwaci w okolicy tak mówią o tej miejscowości. Jednak administracyjnie ustalona została ta pierwsza nazwa. Wioska jest stosunkowo młoda, powstała w XIX wieku na odległym końcu półwyspu Pelješac. Sama okolica znana jest ze wzmianki w statutach bośniackiego możnowładcy Stjepana II Kotromanicia z 15 lutego 1333 r. Lovište pojawiło się także jako przylądek na weneckiej mapie Anto Kapora z 1690 r. i innej - austriackiej mapie Hercegowiny wydanej w Wiedniu w 1788 r. 


Dopiero w 1885 roku osiedlili się tu przybysze z wyspy Hvar. Następnie dołączyli do nich osadnicy ze wsi Nakovana na półwyspie Pelješac. Za pierwszego mieszkańca Lovište uznaje się Ante Viskovicia ze wsi Gdinj na wyspie Hvar. Kościółek postawiono w 1926 r. Szkołę ustanowiono w 1928 r. Cmentarz powstał w 1935 r. Prąd dotarł tu dopiero po drugiej wojnie w 1963 r., zaś drogę łączącą z następną wsią Nakovana zbudowano w 1973 r. Wodociąg dotarł do Lovište - o zgrozo - w 1980 r. Miejscowość jest niezbyt ludna. W 2011 r. mieszkało tu 228 osób. W 2021 roku liczba mieszkańców zmalała do 187. Dziś, gdy droga do wsi jest o niebo lepsza, dociera tu coraz więcej turystów, budują się nowe apartamenty. To ciche miejsce, staje się stopniowo coraz bardziej gwarne. Wciąż jednak jest to wioseczka "na końcu świata".

Jak dojechać do Lovište?

Jaki jest dojazd do Lovište? Pozornie trasa do Lovište nie nastręcza większych trudności. Nawigacja prowadzi tam tak samo łatwo, jak tradycyjna mapa.


Jedziemy z Orebicia na zachód i pniemy się wysoko w górę. Droga sama doprowadzi do Lovište. Nie brak drogowskazów, wystarczy się rozglądać.
W razie problemów można kliknąć w Mapy Google.



Zobacz zdjęcia z Lovište.




Budzący emocje historyczny napis na ścianie.



Stoliki na nabrzeżu.




Krzyż poległych na morzu na skalistym brzegu za miejscowością.



Romantyczny akcent na drugim końcu zatoki.
 


Widok z drogi na zachód słońca nad zatoką.



Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.


Znasz? Skomentuj!