19 lutego 2020

Muzeum Chirurgów w Edynburgu. W tych słojach jest groza

Tak niesamowitych  muzeów jak Muzeum Chirurgów (Sala Chirurgów) czyli Suergeons' Hall Museums w Edynburgu jest na świecie nie za dużo. Można tu obejrzeć eksponaty zbierane od kilkuset lat przez edynburski uniwersytet medyczny i tworzących go profesorów. Niektóre eksponaty są bardzo stare i pochodzą sprzed wieków, bo królewski The Royal College of Surgeons od Edinburgh powstał w tym mieście w 1505 roku, zaś muzeum medyczne powstało równie dawno - w 1699 roku.


Wiele z eksponatów opowiada niezwykle poruszające historie kalectwa, nieuniknionej ułomności i straszliwej śmierci mieszkańców Szkocji, którzy w czasach, w których nie były znane: nowoczesna diagnostyka, antybiotyki oraz wiedza na temat anatomii oraz etiologii chorób, nie mieli żadnych szans na wyleczenie.
Niestety w Muzeum Chirurgów obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć. Wiele z preparatów to obrazy drastyczne, zapewne także władze muzeum nie zezwalają na zdjęcia ze względu na szacunek dla osób, od których pobrano eksponowane preparaty.

Główne medyczne muzeum Szkocji

Sala Chirurgów to główne medyczne muzeum w Szkocji. Jest ono siedzibą Królewskiego Wydziału Chirurgii, który zajmuje się nauczaniem medycyny na siedmiu kierunkach - główne to: chirurgia oraz chirurgia stomatologiczna. Jest to jednocześnie organizacja, która skupia 26 tys. członków ze 100 krajów. Gildia chirurgów powstała w Edynburgu w 1505 roku.

Czytaj więcej: Sprawdzono, min nie znaleziono

Muzeum Chirurgów (Sala Chirurgów), które po znacznej reorganizacji zostało otwarte ponownie w sierpniu 2015 roku, prezentuje kolekcje należące w przeszłości do słynnych chirurgów i lekarzy. Mieści się w budynku przy ul. Nicolson Street. To "nowy" obiekt o nazwie Playfair's z... 1832 roku. Nowoczesne muzeum ostatnio intensywnie się rozwija. Na jesień 2020 roku muzeum zaplanowało rozbudowę o kolejną ekspozycję, tym razem interaktywną. Z zapowiedzi wynika, że będzie to podróż w głąb ludzkiego ciała.

Setki słojów z formaliną

Cała ekspozycja liczy setki eksponatów zakonserwowanych w szklanych słojach wypełnionych formaliną. Są one ustawione na półkach i opatrzone dość lakonicznymi opisami. Przyda się zatem posiadanie na podorędziu jakiegoś słownika terminów medycznych. Wiele przypadków jest bowiem opisanych wyłącznie po łacinie, często opisy są po łacinie i po angielsku. Aby właściwie zrozumieć, na co chorował pacjent, od którego pochodzi dany preparat, trzeba orientować się w terminologii. Pomocny może być telefon z dostępem do internetu.



Czytaj więcej: Dąbrowiecka Góra Skansen Forteczny

Muzeum chirurgów specjalizuje się w przypadkach, które wymagały ingerencji skalpela. Znajdziemy tu m.in. dużą liczbę przykładów deformacji, które od setek lat były niejednokrotnie dla lekarzy powodem frustracji, ale także imperatywem nakazującym opracowanie dróg leczenia. To te pierwsze przypadku, w których mimo poświęcenia lekarzy nie doszło do wyleczenia, stały się drogą, która doprowadziła do poznania przyczyn i sposobów leczenia wielu strasznych przypadłości.

Złamania i wady wrodzone

Można zobaczyć liczne przykłady deformacji kości, do których doszło w wyniku złamań. Szczególnie interesujące są preparaty, które pokazują jak kość regeneruje się i nadbudowuje uszkodzony obszar, i to nawet wtedy, kiedy nie była właściwie nastawiona i unieruchomiona w łubkach. Kolejną liczną grupę przykładów stanowią deformacje powstałe w wyniku chorób zakaźnych, np. gruźlicy, czy syfilisu. Znaczą liczbę deformacji pokazanych na wystawie spowodowały nowotwory kości.

Czytaj więcej: Kościół drewniany w Skrzydlnej

Są także wady wrodzone np. wodogłowie czy mikrocefalia objawiająca się niewielkimi rozmiarami czaszki. Szczególnie wymowne są przykłady krzywicy spowodowanej niedoborem wapnia i witaminy D. Trzysta lat temu był to częsty powód kalectwa. Także wady postawy, których nikt nie leczył, prowadziły do znacznego upośledzenia. Obrazują je wypreparowane szkielety pacjentów dotkniętych tymi ułomnościami, m.in. nieleczonych skolioz. Wśród wad wrodzonych interesujący jest przypadek dziewczynki, która urodziła się bez kości piętowej.



Obrażenia z pól bitewnych

W sekcji poświęconej obrażeniom wywołanym użyciem broni siecznej lub palnej można zobaczyć m.in. rozpłatane czerepy. Ciekawy jest przypadek żołnierza, który wskutek postrzału stracił ogromny fragment kości czołowej. W wypreparowanej czaszce należącej do tego człowieka ponad oczodołem i nosem widnieje ogromna dziura. Z opisu tego przypadku wynika jednak, że mężczyzna ten przeżył wiele lat, pomimo ciężkiego zranienia.

Czytaj więcej: Muzeum Osteologiczne SGGW w Warszawie

W gablotach są także liczne przykłady postrzałów, w wyniku których w kościach rannych utkwiły pociski. Można zobaczyć łopatkę przebitą pociskiem, a także kość udową, w której utkwił kawałek metalu. Osoby te żyły dalej z takim pociskiem w ciele, zaś tkanka kostna z czasem obrosła oszkodzenie.

Historia odkrywania nowotworów

Inną grupę stanowią przykłady złośliwych nowotworów różnych narządów. Dzięki oglądaniu zakonserwowanycn w formalinie przekrojów, łatwo uświadomić sobie, jak wielkie spustoszenie sieje w organizmie tkanka rakowa. Kilka takich guzów, które zobrazowano na fotografiach, sprawiać musiało, że życie chorych na nie ludzi było jednym wielkim cierpieniem.

Czytaj więcej: Dąb Mieszko w Warszawie

Wiele lat przeżył mężczyzna, który większość żuchwy utracił wskutek jednej z pierwszych operacji usunięcia ogromnego guza języka. Zamiast dolnej części twarzy nosił protezę wykonaną z posrebrzanej blachy, która zakrywała ubytek. Sprawiała jednak, że był w całym mieście znany z upiornego wyglądu. Ponadto zdaniem dzisiejszych lekarzy, nie posiadając niemal języka musiał mieć ogromne trudności z przełykaniem jakichkolwiek pokarmów.

Choroba jako osobliwość

W muzeum można zapoznać się także z przypadkiem mężczyzny, który urodził się z niewykształconymi kończynami. Przypadek ten przypomina znane z XX wieku deformacje u dzieci, których matki w celu podtrzymania ciąży stosowały - głównie w Niemczech - lek Thalidomid. Mężczyzna miał jedynie skarłowaciałe stopy i niewielkie dłonie o ograniczonej ruchomości w miejscu normalnych kończyn.

Czytaj więcej: Szalony zamek Besiekiery

Ze względu na niecodzienny wygląd był obwożony po całej Europie jako atrakcja i sensacja medyczna. Był przy tym niezwykle inteligentną i elokwentną osobą, posługiwał się biegle pięcioma językami, a jednocześnie dysponował szeroką, jak na tamte czasy, wiedzą ogólną. Z tego też względu był szczególnie chętnie zapraszany przez przedstawicieli klasy wyższej, którzy z upodobaniem przysłuchiwali się jego opowieściom.

Zwiedzający: skupienie i obojętność

W muzeum można obejrzeć wiele ciekawych materiałów wideo, które wyświetlane są w "kioskach" informacyjnych. Spośród najciekawszych trzeba wymienić operację na otwartym sercu wszczepienia zastawki zakończoną instrumentalną defibrylacją, która powoduje niespodziewane dla laika rozpoczęcie normalnej pracy serca. Kolejny ciekawy zabieg to kompletna dokumentacja wideo z operacji usunięcia zaćmy. Film jest dla ludzi o mocny nerwach, bowiem pokazuje z bliska ingerencję chirurgiczną w narząd, który człowiek podświadomie chroni najbardziej, a który także w przypadku zewnętrznego urazu staje się źródłem szczególnie przykrych doznań. Tutaj widać, jak narzędzia rozcinają oko, usuwają zmętniałą rogówkę, a następnie umieszczają na miejscu sztuczną soczewkę oka.
Stosunek zwiedzających do wystawy i treści, które przekazuje, znakomicie obrazuje opis z XIX stulecia, zgodnie z którym publiczność rekrutująca się ze stanów niższych miała oglądać ekspozycję z przejęciem i należytym skupieniem. Ludzie tacy jak żołnierze, marynarze, robotnicy portowi i wszelkiej profesji rzemieślnicy rekrutujący się z niższych klas społecznych mieli uważnie oglądać wszystkie eksponaty i żywo interesować się przebiegiem zobrazowanych chorób. Z kolei przedstawiciele klas wyższych zdawali się niejednokrotnie ignorować zawartość gablot lub spoglądać na nie jedynie pobieżnie. Szczególnie charakterystycznym przypadkiem miały być dystyngowane arystokratki, które nieledwie biegnąc pokonywały muzealne korytarze nie zaszczycając eksponowanych preparatów nawet jednym spojrzeniem.


Jak trafić do Surgeon's Hall?

Aby trafić do Surgeons' Hall trzeba dotrzeć na ul. Nicholsona. Do "muzeum chirurgii Edynburg" Można wziąć taksówkę, jednak po stolicy Szkocji doskonale podróżuje się autobusami lub tramwajami, których sieć jest bardzo gęsta i zapewnia sprawną komunikację.
Można także spróbować spaceru. Centrum Edynburga nie jest tak rozległe jak mogłoby się wydawać.

Czytaj więcej: Kaplica Czaszek w Czermnej

Nieco trudniej będzie jechać samochodem. Parkowanie w centrum jest bardzo drogie, na dodatek nie w każdej strefie możliwy jest wjazd samochodów nienależących do mieszkańców lub nieposiadających odpowiednich zezwoleń. Muzeum chirurgii Edynburg? W razie problemu z dotarciem do Surgeons' Hall najprościej jest kliknąć w Mapy Google.










Zobacz Surgeons' Hall w Google Street View:



Poniżej Instagram Surgeons' Hall:







These casts show a woman with a large fibroma before and after surgery. Robert Liston removed the maxilla, upper jaw and the tumour in 1837. This tumour developed over a period of six years after a blow from the head of a child to the left maxillary air sinus, part of the mucus-producing nasal system, caused a hard lump to appear. The tumour grew, obscuring the vision in the woman's left eye and causing saliva to escape from her mouth. Liston removed the left maxilla, upper jaw, with the tumour without anaesthesia and the woman made a good recovery. The post-operative cast shows the size of the tumour, and resulting hole in the patient's face. The level of facial reconstruction that would be needed to restore normal appearance would not have been possible at this time. . . . . . . . . #Liston #cast #jaw #tumour #1800 #sinus #cast #wax #anaesthesia #histmed #medhist #historyofmedicine #surgery #surgeon #museum #instamuseum #edinburgh #igeredinburgh #thisisedinburgh #edinburghwows #edinburgh #exploreedinburgh #scotland #scotlandisnow #visitscotland #surgeonshall
Post udostępniony przez Surgeons' Hall Museums (@surgeonshall)


A to mój Instagram:



Do Edynburga trafiliśmy samolotem linii Wizzair, płacąc za przelot tam i z powrotem 130 zł od osoby. Przed koronawirusem taki poziom cen przewoźnik oferował wiosną i jesienią - poza sezonem letnim i zimowym. Warto było skorzystać.

Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.


2 komentarze

  1. Interesujące. Lubię historię medycyny, lubię brzmienie łaciny określającej tajemnicze słoje i zapach aptek.

    OdpowiedzUsuń