29 stycznia 2020

Wodogrzmoty Mickiewicza (woj. małopolskie)

Wodogrzmoty Mickiewicza to po prostu tatrzański wodospad, a raczej trzy wodospady. Z których jeden przepływa pod mostem zbudowanym na prowadzącej do Morskiego Oka drodze Oskara Balzera w 1900 roku. Niby nic nadwyczajnego, ale Wodogrzmoty to turystyczny hit od ponad stulecia. 


Dostępne dopiero od 1879 roku, kiedy to z przewodnikiem Maciejem Sieczką zjawił się tam Walery Eljasz. Można i teraz wybrać się do Wodogrzmotów Mickiewicza, jeśli nie ma sił na lub czasu na Morskie Oko, albo chęci coś jeszcze ambitniejszego.

Pośredni Wodogrzmot pod mostem

Z trzech wodospadów widać dziś pod mostem jedynie środkowy, czyli Pośredni Wodogrzmot. Wyżni i Niżni raczej nie są widoczne, nie prowadzi do nich ścieżka. Ta którą chadzali pradziadowie nad brzeg zarosła. Trzeba się zadowolić tym, co jest. A jest pięknie. Widać to wyraźnie z mostu, zwłaszcza wtedy, kiedy światło świeci prosto w plecy!

Czytaj więcej: kościół drewniany w Skrzydlnej

Mimo niezwykłej urody i powabu wodospad dziś wydaje się trochę omijany. Tłum wali, spiesząc się, nad Morskie Oko. Jakieś szumy wodne głęboko w dole, jako mniej spektakularne, mniej interesują. To już tylko punkt do omiecenia wzrokiem. Jako cel sam w sobie przegrywają też wodospady z selfie z Mnichem, Czarnym Stawem i schroniskiem na morenie u źródła Rybiego Potoku.

Wodna kipiel grzmi po burzy

A niesłusznie. Warto przejść się tu na spacer, gdy nie ma czasu na więcej. Idzie się niedługo i wygodnie. Można spędzić pół godziny na słonecznej ławce wsłuchując się w burzącą się kipiel. Dobrze wyjdzie też pamiątkowa fotka obok tej kipieli. My zatrzymaliśmy się tu na całkiem długi postój, popatrzyliśmy, posłuchaliśmy, zrobiliśmy kilka zdjęć, coś przekąsiliśmy. Woda szumi,  po ulewach i burzach - grzmi.

Czytaj więcej: Dąb Mieszko w Warszawie

I tak powinno być. Dziś turyście niech wystarczy, że zachwycały się tym miejscem pokolenia. Pokolenia tutaj wędrowały. Szkicowano, malowano, fotografowano, filmowano. Jest na co popatrzeć i czego posłuchać. Dlatego warto wczuć się w to miejsce. Z pewnością nie będzie dobrym pomysłem skorzystanie z fasiągu. Fura, ciągniona przez zmęczonego konia, to niezbyt dobre okoliczności do kontemplacji majestatu tatrzańskiego.

Samochody otwarte przez niedźwiedzie

Pamiętam to miejsce z dawnych czasów. W latach osiemdziesiątych można tu było swobodnie dojechać samochodem, a potem wrócić do Zakopanego. Byli i tacy turyści, którzy stąd mniej więcej szli w górę, gdyż niedaleko mostu przebiega zielony szlak ze schroniska w Roztoce do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Zdarzało się natknąć po powrocie na samochód splądrowany przez niedźwiedzia.

Czytaj więcej: Muzeum Osteologiczne SGGW w Warszawie

Powietrze przy Wodogrzmotach Mickiewicza zawsze było przesycone wodą z górskiego potoku. Wchodzi w płuca jak zimny  nóż w ciepłe masło. Tak piękne jest to miejsce, tak zderza się tu potęga przyrody z potęgą myśli inżyniera z przełomu wieków, który most tędy przerzucił. Zatrzymaj się! Oddychaj, patrz, słuchaj, bądź!

Jak dojechać do Wodogrzmotów Mickiewicza?

Dojazd do Wodogrzmotów Mickiewicza nie należy do skomplikowanych. Trzeba dotrzeć do parkingu u wejścia do Tatrzańskiego Parku Narodowego na Palenicy Białczańskiej. Tam zostawiamy samochód, bądź wyskakujemy z busa. Dalej trzeba przejść kawałek pieszo. Nic wielkiego, to tylko niecała godzinka.


Jeśli nadal są problemy z dotarciem, wystarczy kliknąć w Mapy Google. Nawigacja Google zaprowadzi na właściwe miejsce piechura, rowerzystę i kierowcę (rower można wypożyczyć na dole).



Fantastycznie zielona woda.



Może się zakręcić w głowie.




Takie tablice, rzeźbione i kaligrafowane, stawia Tatrzański Park Narodowy.



Widoki są co najmniej doskonałe.




Jest prośba o niekłusowanie (aby nie płoszyć zwierzyny). Dwa kroki od drogi widzieliśmy myszkującego na pionowej niemal skarpie lisa.



Rozpocznij dyskusję

Prześlij komentarz